Czy wiosna już do nas przyszła? Myślę, że można powiedzieć, że tak. Choć obserwujemy dość duże wahania pogodowe, ale jak mówi znane przysłowie „w marcu jak w garncu”. Prognozy pogodowe na całe szczęście pokazują, że temperatura na dworze będzie bardzo przyjemna i sprzyjająca spędzaniu czasu na łonie natury w promieniach słonecznych. Przechodząc do tematu mojego wpisu, kiedy przychodzi do Nas upragniona wiosna po długiej zimie zmieniamy swoją garderobę o 360 stopni. Odkrywamy swoje ciało, pokazujemy nogi i ramiona, a jak wiadomo z pięknym, zdrowym i opalonym ciałem wyglądamy dużo lepiej. Ale jak sobie poradzić z wyglądem po zimie? Otóż z pomocą przychodzą do nas samoopalacze i kremy opalizujące. Jeśli jesteście ciekawi, jakie produkty mogę Wam polecić i jak je nakładać zapraszam Was do dalszej części wpisu.
Samoopalacze to produkty, które imitują opaleniznę uzyskaną bez udziału melaniny, czyli barwnika pojawiającego się w naszej skórze pod wpływem promieni słonecznych. Substancja zawarta w samoopalaczach, która przyciemnia nam skórę to związek cukrowy dihydroxyaceton (DHA). Zabarwienie skóry jest reakcją chemiczną między DHA a aminokwasami występującymi w naszej skórze. Efekty samoopalacza możemy zobaczyć po około 1/2 godzinach po nałożeniu go na skórę.
Jak dobrać samoopalacz i o czym warto pamiętać przy jego wyborze?
- Samoopalacze dobieramy do typu swojej skóry. Do skóry tłustej najlepsze będą pianki, płyny i spraye, do skóry suchej najlepsze będą kremy.
- Odcień samoopalacza, najważniejsze, aby dobrać odpowiednio do naszej karnacji, by uniknąć afektu zbyt żółtej lub zbyt jasnej skóry.
- Warto pamiętać, że oddzielnie stosujemy samoopalacze do całego ciała i twarzy, jednak najlepiej, aby były to samoopalacze tej samej marki, wtedy opalenizna będzie jednolita i w tym samym odcieniu. Co ważne produkty do twarzy nie zatykają porów i są lżejszej konsystencji.
- Osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z samoopalaczami mogą zacząć od balsamów stopniowo brązujących, które przyciemniają skórę w delikatny sposób.
- Osoby, które nie lubią nakładać na swoje ciało produktów mogą skorzystać z opalania natryskowego w gabinecie kosmetycznym. Jest to zabieg polegający na rozpyleniu kosmetyku opalającego skórę.
Przygotowanie skóry do aplikacji samoopalacza:
- Przed nałożeniem samoopalacza ważne jest, aby pamiętać o wykonaniu peelingu 24 godziny przed aplikacją. Dlaczego? Martwy naskórek i suche skórki powodują, że samoopalacz może zrobić nam plamy.
- Przed opalaniem się nie zakładamy nic na ciało, zmywamy balsamy, antyperspiranty, olejki. Przeciwnie samoopalacz może rozłożyć się nierówno na naszym ciele.
- Suche miejsca takie jak łokcie czy kolana warto jest nawilżać kilka dni przed planowanym nakładaniem samoopalacza, aby uniknąć przebarwień.
Jak nakładać samoopalacz?
- Po pierwsze, jeśli chcemy uniknąć plam na dłoniach, samoopalacz możemy nakładać w gumowych rękawiczkach, jeśli jednak wolimy nie mieć nic na dłoniach możemy po prostu nawilżyć je kremem.
- Samoopalacz najpierw rozcieramy delikatnie w dłoniach, chyba że jest to spray.
- Kosmetyk nakładamy w stronę od stóp do głów, zwracamy uwagę na pięty, kolana i łokcie. Tak by nałożyć tam mniej produktu, w tych miejscach mamy grubszą skórę i tak jak wspomniałam wyżej mogą robić się tam nieestetyczne plamy.
Co po nałożeniu samoopalacza na skórę
Najważniejsze to natychmiast umyć ręce, aby samoopalacz ich nie zabarwił. Jeśli chodzi o umycie się, to polecam zrobić to nie wcześniej niż po 7 godzinach. Kiedy już nałożymy produkt warto pamiętać aby nie zakładać jasnych ubrań, samoopalacz może je pobrudzić, najlepsze będą ciemne i luźne outfity. Efekt opalonej skóry może utrzymywać się do około tygodnia, ale jeśli zależy nam na dłuższej opaleniźnie polecam powtarzać aplikację co 6 dni. Natomiast jeśli coś poszło nie tak, to polecam zrobić peeling, aby wyrównać koloryt, lub przetrzeć to miejsce wodą utlenioną.
Jakie samoopalacze mogę polecić?
Ziaja Cupuacu
Zacznę od niższej półki cenowej. Tak więc moim pierwszym typem jest — ZIAJA CUPUACU, czyli samo opalizujące mleczko do ciała. Produkt ten ma lekką konsystencję, powiedziałabym, że bardziej jest to balsam niż mleczko, co moim zdaniem działa na plus. Balsam bardzo dobrze rozprowadza się po skórze i jest dość wydajny. Efekt widać już po około 3 razach i przyznam, że jest to delikatna opalenizna, ale wygląda bardzo ładnie i zdrowo. Dużym plusem jest oczywiście cena.

St.Tropez Self Tan Classic
Chyba mój ulubiony jak do tej pory. Idealnie się rozprowadza i nie pozostawia smug. Super zaskoczeniem przy pierwszym użyciu było to, że wchłania się natychmiastowo i co najważniejsze nie wydziela nieprzyjemnego zapachu, jak większość samoopalaczy. Utrzymuje się do około 6 dni. Ciekawostką jest, że super nakłada się go rękawicą.

Lirene Tights in Spray
Ostatnia moja propozycja, to coś innego. Nie jest to samoopalacz na całe ciało, jednak tylko na nogi. Kiedyś zastanawiałam się co oznaczają „rajstopy w sprayu', a to właśnie samoopalacz przeznaczony do opalania nóg. Ma on za zadanie bardziej wyrównać kolor naszych nóg, niż opalić je. Produkt ten jest bardzo łatwy w aplikacji, dzięki temu, że jest w opakowaniu z atomizerem. Dodatkowo różnica jest taka, że zmywa się je z nóg na koniec dnia. Wystarczy woda i mydło lub zwykły prysznic.

Dajcie mi koniecznie znać, czy używacie samoopalaczy, czy może wolicie solarium, lub naturalne słońce?
Wszystkie produkty, które wymieniłam znajdziecie na Iperfumy.pl
Lileczka36
Dla mnie hitem okazały się być pianki samoopalające od tanexpert24.pl . Regularne stosowanie ich zapewniło mi naturalnie wyglądającą, równomierną opaleniznę. Aplikacja ich pianek jest niezwykle łatwa i przyjemna, więc proces rozprowadzania ich jest przyjemnością